Chciałabym zainteresować was krótkim
wpisem na temat smaków i przysmaków Stambułu jakie miałam okazję
w ostatnim czasie spróbować. To niesamowite jak bogata, urozmaicona
i aromatyczna jest kuchnia tego miasta, gdzie różnorodne techniki
kulinarne spotykają się na targach i ulicach tworząc autentyczną
feerię smaków i oszałamiających zapachów. Street Food w
Stambule jest po prostu fantastyczny! Żałuję, że nie udało mi
się skosztować nawet połowy tego co planowałam, ale z chęcią
podzielę się z Wami tym czego koniecznie należy spróbować
udając się w te strony. Napiszę jeszcze kilka słów o dzielnicy
w której mieszkałam podczas kilkudniowego pobytu, bo to na wskroś
wyjątkowe miejsce.
Nie bez znaczenia jest fakt iż,
Stambuł jako jedyna metropolia leży na styku dwóch kontynentów
europejskiego i azjatyckiego. Na każdym kroku widać jak te dwie
strony koegzystują ze sobą w harmonii. Każda dzielnica ma swoje
cechy charakterystyczne, z jednej strony podziwiamy monumentalne
meczety skąd dobiegają głośne nawoływania muezina na modlitwę,
z drugiej przechadzamy się plątaniną wąskich uliczek skąd
słyszymy głosy ulicznych handlarzy oferujących swe specjały,
wybieramy się na rejs po Bosforze podziwiając niezwykłą panoramę
wybrzeża czy zachwycamy się osmańskimi drewnianymi rezydencjami
niczym z innej epoki. Stambuł bezustannie zaskakuje swoją
różnorodnością i zmiennością. To jednak co bezsprzecznie
najciekawsze dzieje się po prostu na ulicach, w tętniących życiem
zaułkach, z dala od utartych szlaków. Zatracając się w zakamarki
miasta można chłonąć jego fantastyczną atmosferę. Tylko tam
można doświadczyć jego prawdziwych uroków i
zatracić się w jego smakach i zapachach tak jak ja:-)
Jedną z najpopularniejszych dzielnic,
o której przeczytamy w każdym przewodniku jest Sultanachmet
czyli stare miasto. To tu
znajdują się się największe atrakcje turystyczne takie
jak Błękitny Meczet, Haga Sofia, Grand Bazar czy Egipski Targ. Ceny (jak nie trudno się domyśleć) są tu nieco wyższe, podobnie jest z ilością turystów. Już na etapie planowania podróży byłam
pewna,że poszukam noclegu w nieco innej, choć niekoniecznie mniej atrakcyjnej części Stambułu. Wybór padł na dzielnicę Beyoglu,
która rozpościera się po
przeciwnej stronie mostu Galata, a w jej obrębie przebiega
najbardziej popularna ulica handlowa miasta- Istiklal Caddesi
ciągnąca się od Wieży Galata aż po plac Taksim. Ten elegancki
deptak wypełniony jest butikami, sklepami, restauracjami, galeriami,
cukierniami, czego dusza za pragnie. Przy niej Barcelońska Rambla to
spokojna ulica:-)
Za namową znajomej mieszkającej na
stałe w Stambule, zdecydowałam się znaleźć nocleg w dzielnicy
Cichangir położonej w niedalekim sąsiedztwie od Istiklal
Caddesi ( stanowiącej część dzielnicy Beyoglu) i właśnie o niej
chciałabym Wam trochę napisać. W jednym z przewodników natrafiłam
na określenie,że Cichangir to takie „Londyńskie Soho” i
przyznam,że w moim odczuciu to dość trafne porównanie.
Oczywiście Cichangir jest znacznie mniejsze i uboższe, ale swoim
klimatem i panującą tu atmosferą urzeka, powodując że możemy
się w niej zatracić bez reszty. To bowiem niesamowity labirynt
wąskich uliczek, gdzie na każdym kroku natykamy się na urocze
kawiarenki, sklepy z antykami. Oprócz fantastycznych antykwariatów,
gdzie część eksponatów wystawiona jest po prostu na ulicy
znajdują się tu sklepy w stylu vintage, stylowe knajpki,
śniadaniownie, luksusowe butiki, a to wszystko w otoczeniu
zabytkowych budynków.
W Cichangir to co tradycyjne, ponadczasowe
łączy się z tym co modne, stylowe. Nikogo nie dziwi obrazek grupy
modnie ubranych hipsterów w towarzystwie wiekowych Turków (
nierzadko równie ekscentrycznie ubranych:-) popijających mocną
herbatę w swoich kultowych szklaneczkach. Tu kobiety ubrane w czarne
czadory z jedynym otworem na oczy idą obok elegancko ubranych dam.
Jestem totalnie zauroczona ta niewielką aczkolwiek niezwykle
urokliwą dzielnicą, która w moim odczuciu mocno kontrastuje z
turystyczną i gwarną atmosfera Sultanahmet. To niezwykle barwne i
różnorodne miejsce gdzie bez zastanowienia spędziłabym jeszcze
kilka leniwych popołudni.
Przechodząc w końcu do
najważniejszego tematu czyli jedzenia zacznę od tego że Turcy
uwielbiają dobrze zjeść, a przygotowywanie rozmaitych pyszności
wychodzi im po prostu wyśmienicie. Wszędzie dookoła jest
jedzenie!! Jednym z głównych powodów mojej wizyty w tym mieście
była właśnie chęć skosztowania całej masy przysmaków z jakich
słynie. Przyznam że najbardziej interesowało mnie jedzenie od
ulicznych handlarzy, tanie szybkie, lokalne a przy tym zupełnie
autentyczne i prze smaczne.
W Stambule zacząć dzień należy
bezsprzecznie od Tureckiego śniadania. Zarówno
dla starszych Turków jak i młodzieży jest to jeden z
najważniejszych i najbardziej obfitych posiłków w ciągu dnia.
Po pierwsze jest olbrzymie, składa się z wielu pojedynczych
talerzyków na których zaserwowane są przeróżne przysmaki.
Począwszy od kilku rodzai sera, oliwek, pomidorów, ogórków, pasty z papryki, sucuk ( turecka słona kiełbasa) jajekna twardo, menemen
czyli rodzaj pomidorowej jajecznicy- przepyszna! Dodatkowo kilka
rodzaji pieczywa nierzadko wypiekanego na miejscu, oraz mój
absolutny faworyt kaymak z miodem czyli
tzw śmietanka z miodem. Jeszcze dziś na samo wspomnienie kaymaku
na ciepłej bułeczce robi mi się słabo:-) Kilka razy zamawiałam
również gozleme
czyli płaski chlebek smażony na patelni z nadzieniem serowym w
srodku ( są wersje z kiełbasą, szpinakiem itp.) Do śniadania
koniecznie wypić trzeba sok świeżo wyciskany z pomarańczy
lub granata ( absolutny must have!!). Przyznam, że na wyjazdach lubię
mieć swoje stałe miejsce, gdzie pojawiam się codziennie i tak było
i tym razem. Mój wybór padł na „Van Kahvalti evi” ( kahvalti
po turecku to właśnie śniadanie) knajpkę usytuowaną w pobliżu
hotelu. Zaraz po wejściu otrzymywaliśmy
turecką herbatę, którą po wypiciu kelner natychmiast i do woli
uzupełniał w ramach zestawu śniadaniowego. Po śniadaniu
obowiązkowo na stole ląduje turecka kawa ( choć mi przyznam nie do końca przypadła do gustu) stąd zazwyczaj zostawałam przy kolejnej herbatce
:-).
Przed każdym wyjazdem staram się
tworzyć listę przysmaków jakie muszę koniecznie skosztować. Tym
razem była ona nad wyraz bogata, jednak z braku czasu i ograniczonej
pojemności żołądka musiałam z wielu z nich zrezygnować, a
ujmując to precyzyjniej przełożyć ich skosztowanie na inny,
nieokreślony termin:-) Podczas zwiedzania miasta cały czas
poszukiwałam ulicznych smakołyków, tak więc do frykasów jakie
musicie koniecznie skosztować zaliczają się:
Nadziewane małże (midye
dolma)
- to muszle nadziewane ryżem z przyprawami,
przed podaniem skrapiane mocno cytryną. Sprzedawane są na każdym
kroku od ulicznych handlarzy.
Kumpir- świeżo
upieczony ziemniak z przeróżnymi dodatkami do wyboru typu: oliwki,
sałatki, kuskus, ser, przeróżne kiszonki, kukurydza, groszek itp.
Danie bardzo syte dlatego idealnie nada się dla dwojga.
Balik ekmek-
z pozoru może się wydawać, że to zwykła bułka z rybą, w
rzeczywistości jest jednak zupełnie inaczej. To świeżo złowiona,
następnie upieczona w całości rybka sprzedawana prosto z łodzi.
Podawana jest w bułce z sałatką, skropiona sokiem z cytryny.
Atrakcją samą w sobie jest jedzenie kanapki w dzielnicy Eminonu u
stóp mostu Galata. Panuje tam bowiem niecodzienna atmosfera- tłum,
gwar i ogromny chaos:-) Do popicia podają napój z kiszonych warzyw
o mocno intensywnym czerwonym kolorze. Tego nie da się opisać, tego
trzeba spróbować:-)
Doner kebab- słynne kebaby sprzedawany są niemalże na każdym kroku, podawane w bułce albo tortilli (lavas) nie mają za wielu dodatków w postaci sosów czy sałatek- tu główna rolę odgrywa doskonale przyprawiona baranina i rzeczywiście nigdy nie jadłam lepszego!! Do popicia koniecznie ayran czyli lekko słonawy jogurt-pija go tu absolutnie wszyscy:-)
Lahmadżun- placek
przypominający pizzę z mięsem, prosta a pyszne:-)
Kunefe- ciasto
nasączone sorbetem z ciągnącym się serem w środku-bardzo słodkie
Locum- rachatłukum
to rodzaj galaretki o przeróżnych smakach i rodzajach. Kiedyś był
to bardzo ekskluzywny produkt podawany na dworze Sułtana, dziś
słodkość dostępna niemalże na każdym kroku. Najlepsza jak dla mnie to ta o smaku różanym oraz granat z pistacjami
Baklava- tego smakołyku nie trzeba nikomu przedstawiać, dużo orzechów, miodu w baaardzo słodkim wydaniu. Stambuł to istna kraina tego przysmaku, wielość i różnorodność przyprawia o zawrót głowy:-)
Simit- sezamowe precle doskonałe na
śniadanie
Raki- tradycyjny anyżowy alkohol
Pieczone kasztany- są dostępne na każdym kroku
oraz cała masa innych smakołyków takich jak:
borek- wypiek z cienkiego ciasta z nadzieniem serowym
cig kofte- to bezmięsne pulpeciki z pomidorami, cebulą i pikantna papryką.
mercimek corbasi-zupa z soczewicy
sultac- deser na wzór naszego budyniu
boza- to typowo turecki napój przyrządzany ze sfermentowanego jęczmienia podawany z cynamonem.
lody- są nieco inne niż nasze a mianowicie " gumowe" najprawdopodobniej z domieszką sera, gdyż ciągną się i nawet do góry nogami nie spadają na ziemię:-)
Jeżeli macie ochotę zobaczyć więcej zdjęć ze Stambułu, a dokładniej ludzi i ich codzienne życie- zapraszam na mojego bloga Czujnym Okiem
Piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuń